Pierwsze koty za płoty

Relację z pierwszego w tym sezonie kursu windsurfingu (maj 2005) napisał Romek Wierzchowski zwany Bosmanem ;)
Romek niedawno przejął główne dowodzenie w naszym biurze w Rybniku. Swoją pracę w POL33 zaczął od kursu windsurfingu w Chorwacji. Niżej zamieszczamy jego wrażenia.

od lewej: Mateusz,Iza,Zbyszek,Mirek,Krystian,Patrycja,Romek
     
 

„Pierwsze koty za płoty” można by rzec. Pierwszy tegoroczny kurs Windsurfingu w Chorwacji prowadzony przez samego Mirka Małka okazał się strzałem w dziesiątkę. Dalmacja o tej porze roku jest wyjątkowo atrakcyjnym miejscem wypoczynku, szczególnie aktywnego. Trudno doszukać się tu tłumów turystów oblegających sklepy z pamiątkami, choć okoliczni mieszkańcy są już na to przygotowani, co widać po ich szczerych uśmiechach. Zewsząd dochodzące zapachy dalmackiej kuchni, w połączeniu z pięknym krajobrazem i gorącym słońcem dało tylko przedsmak tego, co nas czekało gdy wreszcie rozpoczęliśmy pływanie. Pogoda okazała się bardzo gościnna, szczególnie dla kursantów stawiających pierwsze kroki na desce. Lekki watr pozwalał na doskonalenie techniki, dzięki czemu bardzo szybko nauczyli się podstawowych manewrów nie lądując przy tym zbyt często w wodzie. Efektem była wycieczka na Korczulę, na najlepsze lody na świecie, już po kilku dniach nauki. Deskarze bardziej doświadczeni mieli okazję zmierzyć się z silniejszym wiatrem w ostatnich dniach kursu, wydając dzikie odgłosy podczas wchodzenia w ślizg. Słońce jak zwykle o tej porze roku zaszczycało nas swoją obecnością, zmuszając wszystkich do codziennego rytuału smarowania odsłoniętych części ciała kremem z filtrem UV. Przepiękne surowe krajobrazy mobilizowały do krótkich wycieczek po górach w poszukiwaniu miejsca skąd można zrobić te jedyne i niepowtarzalne zdjęcie. Zwieńczeniem każdego dnia była kolacja w jednym z wielu tutejszych lokali, gdzie na świeżym powietrzu można było rozkoszować się miejscowymi specjałami i domowej produkcji winem. Wspaniała atmosfera wśród wszystkich uczestników kursu utrzymywała się do ostatnich chwil a opalone i uśmiechnięte twarze wyrażały jedną myśl: „Muszę tu wrócić!”

Wycieczka na Korculę to stały punkt programu. Z bazy POL33 w Kuciste
płynie się na Korculę ok.15 minut.
Sprzęt zostaje na brzegu, w centrum miasta,
niedaleko portu.

Każdy musi sobie zasłużyć na  lody. U góry  trasa, którą trzeba pokonać na desce windsurfingowej, żeby 
dopłynąć na Korculę.

Instruktor zawsze płynie z plecakiem, do którego wszyscy wkładają portfele, ciuchy,aparaty, etc.
Po dopłynięciu na Korculę można się przebrać. Potem wszyscy  wyruszają w miasto.

Lody i kawa na Korculi smakują jak nigdy dotąd. No jasne! Trzeba się było nieźle namachać, żeby tu dotrzeć!

Kiedy emocje opadną można spokojnie zwiedzić miasto. 

W starej katedrze Św.Marka można zobaczyć obraz Tintoretta (XVIw)-
jednego z najwybitniejszych malarzy włoskiego renesansu.
Tu jest wiele takich perełek. Na tym jednak zdjęciu możecie podziwiać
szykowne obuwie naszych kursantek :)

 
Kolejnym punktem programu jest zwiedzenie muzeum -
domu Marca Pola. W tym pokoju podróżnik kreślił swoje plany. Widok boski! Aż dziw, że chciało mu się stąd wyjeżdżać...

Po powrocie z wycieczki na Korculę doskonalimy umiejętności! Następnym razem wycieczka do Dubrovnika. 
To zaledwie 100km od bazy!

Bohaterowie wyprawy. Od lewej: Eliza,Mateusz,Zbyszek,Iza,Krystian, Patrycja-córka Krystiana,szef szkółki Mirek Małek. Autor tekstu-Romek Wierzchowski robi zdjęcie.