



To zdjęcie zrobiliśmy w piątek o 19.00 podczas rozdania certyfikatów, nagród, itp. Tym razem musieliśmy użyć flesza, dlatego, że wieczorem niebo się zachmurzyło i już wtedy przeczuwaliśmy, że w sobotę cały dzień będzie lało!
Regaty. Grupa średnio- i zaawansowana w zwartym szyku podąża w stronę bojki. Na czele Agnieszka z Krakowa. W tej samej grupie jest jej córka Karolina i mąż Kuba. Całej trójki pilnuje z brzegu urocza suczka Mancha (poniżej, a po prawej Karolina).
Kolejny zmasowany atak na bojkę. Kolejny, bo zwykle rozgrywamy 6 wyścigów.
Taras w Konobie (restauracja przy bazie) to doskonałe obserwatorium. Przy Karlovacko najlepiej rozstrzyga się wszystkie kwestie związane z windsurfingiem i nie tylko…
A widoki zachęcają do niekończących się dyskusji;) i kolejnego Karlovacko;)
Grupa średniozaawansowana w dość mizernym składzie: Jola, Arek, Max i Wacek. Reszta grupy – Nikola i Marta - niestety wcześniej wyjechała.
Jola – I miejsce w grupie średniozaawansowanej. Max – najmłodszy kursant w tej grupie szturmuje bojkę.
Na dole maskotka regat. Po prawej Igor, który w przyszłości chce zostać instruktorem. Wymyślił swój nowy image inspirując się swoim idolem Bartkiem (nasz instruktor). Na regatach jednocześnie kibicując mamie, zaprojektował - jakże nowoczesne - nowe logo firmy POL33 (po lewej).
Alek, Kamil, Mateusz(instruktor) - podczas regat momentami mocniej powiewało ale i tak nie obyło się bez dużych żagli.
Grażyna ze swoim ciężko zapracowanym certyfikatem i jej równie zadowolony mąż Arek.
Godzina 10.00. Porwista Bora zakłóciła nam przygotowania do jutrzejszych regat. Najsilniej wieje pod Korculą. Już o 7.00 deskarze szaleli na wodzie.
Jeśli chodzi o naszych kursantów, to każdy przynajmniej raz zaliczył efektowny upadek do wody, najczęściej połączony
z niezamierzonym! sztaghelikopterem:)
Kuba - taki mały a już pływa w ślizgu. Tylko co robi ten facet na rufie???
Rano jugo, po południu słaby Mistral. Warunki sprzyjające do wypłynięcia nieco dalej od brzegu.
Wieje szkoleniowe jugo, czyżby spokój przed burzą? Zobaczymy… Tymczasem korzystajac ze sprzyjających nauce warunków (2-3bft) Mateusz na sucho, w bazie przeprowadził zajęcia z podstawowych manewrów (ostrzenia i odpadania).
Zaczęło się całkiem miło i spokojnie, ale już o 13.30 sytuacja uległa zmianie: Mistral 5bft. Niejeden podskoczył za wysoko…
Zacięta twarz Nikoli oznacza jedno: naprawdę wieje! Ale czy maksymalne skupienie i ogromna cheć powrotu do bazy (a nie na pobliską plażę) wystarczą? Okazało się, że nie do końca… :)
Przy tak silnym wietrze nawet z dodatkowym balastem na dziobie można pływać w ślizgu.
Po lewej Piotruś - najmniejszy:) i najszybszy żagielek na akwenie.