



Sześć dni upału i słabego wiatru. Długo musieliśmy czekać na nasze ulubione, ślizgowe warunki! Każdy kto wchodził do bazy, zamiast „dzień dobry” pytał, „czy będzie wiało”. Nawet początkujący amatorzy deski z żaglem mieli dość powolnego kolebania się przy 3. Beauforta.
Dlatego we wtorek, jak tylko pojawił się Mistral, wszystkie siły zostały rzucone na wodę. Po tak długim okresie ślizgowej posuchy, Peljesac oszalał.
Windsurferzy zamieszkujący nasze okolice, statecznikami cieli fale, spieniając morską wodę. I może trochę zanadto puściliśmy wodze fantazji, ale prawda jest taka, że windsurfing to tutaj główny punkt programu. A że okolica taka piękna, przyroda niesamowita, no i ta Korcula … w sumie jest co robić jak słabo wiejeJ