Choć zima zagosciła u nas na dobre, my nie rezygnujemy z pływania. Rybnicki zbiornik ma tą zaletę, że można pływać przez cały rok. Długie pianki, kaptury i rękawice stają się nieodłącznym atrybutem każdego deskarza nadając mu przy okazji bojowy
i niepowtarzalny wygląd. Nasi klienci wraz z Mirkiem Małkiem urządzili sobie windsurfingowe ostatki.


Humory dopisywały, przynajmniej na początku...

Kaptury i rękawice to podstawa gdy na zewnątrz jest tylko kilka stopni powyżej zera.

Warunki wiatrowe były wyśmienite, waitr około 5 Bf pozwalał na natychmiastowe wejście w ślizg.

Po kilkudziesięciu minutach jazdy ciężko było podnieść żagiel z wody...

... ale jak się już udało to błyskawiczne wejście w ślizg rekompensowało wcześniejszy trud.

Przy tak silnym wietrze nietrudno o błędy. Każdy sprawdził na "własnej piance" że woda w Rybniku jest ciepła.


Mirek pozwolił sobie na odrobinę szaleństwa. "Lay down" to jego ulubiony trik.


A może by tak ogrzać sobie stopy w ciepłej wodzie rybnickiego zbiornika?

"Duck jibe" czyli "kacza rufa" jest trudnym ale bardzo efektownymn trikiem

Długie ślizgi sprawiają najwięcej przyjemności.
Skoki to kwintesencja freestylowego windsurfingu.

A teraz specjalny dodatek dla sympatyków Adama.
Latem maszt nabił mu guza wielkości śliwki węgierki. Adam czekał kilka miesięcy żeby się zemścić...


... no i udało się.
Adam wraz ze swoim trofeum spokojnie wrócił na brzeg.
Po pływaniu tradycyjnie urządziliśmy grila, dyskusjom nie było końca.